środa, 25 czerwca 2014

Epilog



Następnego dnia, jak tylko wyszedł z autokaru od razu skierował się do swojego auta.  Szybko odjechał z parkingu i kierował się do domu.
Co jest tak ważnego? Co chce mu powiedzieć jego ukochana?
Wszedł szybko do domu, kładąc torbę w przedpokoju. Poszedł do salonu skąd dobiegał odgłos włączonego telewizora. Zobaczył jak jego żona śpi, okryta kocem.  Podszedł do niej i delikatnie musnął jej usta, powodując tym samym przebudzenie pani Casillas.
- Już jesteś – powiedziała, uśmiechając się delikatnie.
- Więc co chciałaś mi powiedzieć? – usiadł obok niej i spojrzał na nią wyczekująco.
Wzięła jego dłoń w swoje i spojrzała mu w oczy.
- Iker, zostaniesz tatą – uśmiechnęła się i czekała na jego reakcję.
- Naprawdę? – powiedział po chwili, a kiedy ona przytaknęła, wpił się  w jej usta coraz bardziej się uśmiechając.
W tym momencie był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Kryzys małżeński pokonany a na dodatek zostanie ojcem.
- Ktoś już wie? – zapytał się, wciąż szeroko się uśmiechając. Ona pokręciła głową.
- Pojedziemy do moich rodziców w ten weekend, co ty na to, a za tydzień do twoich rodziców.
- Świetny pomysł, ale czy dostaniesz tyle wolnego?
- Już się o to nie martw – ucałował jej czoło i udał się do łazienki, by wziąć prysznic.

Mijał tydzień za tygodniem, miesiąc za miesiącem a Iker dbał o swoją żonę jak najlepiej tylko potrafił. Wyręczał ją w każdej możliwej sytuacji, starał się.
Nie spodziewała się tego po nim, że będzie aż tak bardzo w to wszystko zaangażowany.
Robił wszystko by dogodzić swojej żonie, wysłuchiwał narzekań, był cierpliwy.
Nie raz żałowała słów wypowiedzianych, jednak on wszystko znosił.
Zdecydowanie byli sobie pisani

Po dziewięciu miesiącach na świat przyszedł mały chłopczyk, którego nazwali Xavier Casillas de Silva.
Od samego początku Iker wiedział, że coś będzie nie tak, że coś się wydarzy.
Jego ukochana Diana nie przyjmowała do wiadomości, że urodziła synka. Bała się go nakarmić.
Kiedy została wypisana do domu, była obojętnie nastawiona do Xaviera, kiedy sam bramkarz wprost za nim szalał. Diagnoza lekarza była jednoznaczna – szok poporodowy, który musi sam minąć.
Kiedy jego żona leżała w łóżku, on gotował, sprzątał i zajmował się dzieckiem.
Nie raz myślała sobie co z niej za matka, płakała Ikerowi w ramię, jednak on cierpliwie powtarzał, że to nie jej wina, że tak się po prostu zdarza.

Kilkanaście dni po narodzinach małego Xaviera, Diana wstała z łóżka i zrobiła sobie herbatę. Z kubkiem gorącej cieczy stanęła  w progu pokoju ich dziecka i patrzyła na swojego męża, który troskliwie opiekuje się maluchem. Odwrócił się do niej i uśmiechnął delikatnie.
- Jest taki słodki – powiedziała, powstrzymując łzy. Była na siebie zła, że nie zdołała być od razu przy swoim dziecku.
- Chcesz potrzymać? – zapytał Iker i podszedł do żony.
- Nie wiem czy potrafię – odpowiedziała smutno, odkładając kubek.
- Potrafisz. – podał jej ich dziecko i objął Dianę.
- Iker, ja ciebie bardzo przepraszam. Jestem okropna…
- Nic się nie stało skarbie. – ucałował jej skroń- Widzisz, Xavier się nawet uśmiecha.
________
Ten szok poporodowy od samego początku był w planach. To była w sumie podstawa tego, że w ogóle to opowiadanie powstało! ^^
Dziękuję, że kilka z Was tu było. Kończę przygodę z moim ukochanym bramkarzem. Może jeszcze coś kiedyś o nim napiszę :)
Teraz będę TUTAJ  - O Marcu Bartrze, znowu :) serdecznie zapraszam :) i do zobaczenia tam!