Wróciła
wcześniej z pracy by przygotować kolację. Iker jeszcze nie wrócił z treningu, więc miała poniekąd chwile dla
siebie. Zaczęła robić masę na ciasto
kakaowe, a w między czasie wstawiła wodę do zagotowania makaronu. Planowała
zrobić spaghetti według przepisu swojej mamy, i które Iker uwielbiał. Ciasto w
formie włożyła do piekarnika i wzięła się na robienie sosu pomidorowego. Koło
piętnastej Iker wrócił, zostawiając torbę w przedpokoju. Wszedł do kuchni i obejmując Dianę w pasie,
ucałował jej policzek.
- Ale
pięknie pachnie!
- To twoje
ulubione spaghetti i ciasto kakaowe – odwróciła się do niego i szeroko
uśmiechnęła – Posprzątasz trochę? Nie wyrobie się ze wszystkim sama.
- Jasne –
ucałował jeszcze raz jej policzek i wziął się do pracy. Około siedemnastej dom
wręcz cały lśnił, a Iker już był przebrany i gotowy do kolacji ze znajomymi.
Diana ugotowała i pozostawiła wszystko na patelni. Zajęła łazienkę, by móc
przygotować się do kolacji. Ubrała niebieską sukienkę do kolan i czarne buty na
koturnie. Zrobiła delikatny makijaż i wyperfumowała się swoim ulubionym
zapachem D&G.
- Ślicznie
wyglądasz – do łazienki wszedł bramkarz i objął ją w pasie. Popatrzyli na
siebie w odbiciu lustra i każdy z nich widział nie tak dawne czasy. Przezwyciężyli wspólnie problemy. Nagle
zadzwonił dzwonek do drzwi. Iker jako głowa rodziny poszedł otworzyć drzwi, a
Diana ostatni raz ręką przejechała po sukience, w celu jej wyprostowania. Ostatni raz rzuciła okiem na swoje odbicie i
wyszła z łazienki by przywitać gości. Zaprosiła ich do salonu i udała się do
kuchni, by na talerze nałożyć spaghetti.
- Pomóc ci w
czymś? – do kuchni weszła Nagore.
- Nie trzeba
kochana. Poradzę sobie. Idź do salonu – uśmiechnęła się Diana i już po chwili
zanosiła talerze do salonu, w którym Iker już rozmawiał z Xabim i jego żoną,
przy okazji nalewając czerwone wino do kieliszków.
Kiedy
wszystko już ładnie pachniało na stole, pomocnik Realu Madryt wstał i spojrzał
na swojego przyjaciela i żonę.
- Za was
kochani, by wam się układało i było tak pięknie jak teraz – powiedział i
wszyscy wypili trochę wina. Zaczęli jeść spaghetti, które wszyscy zachwalali.
Później Diana sprzątnęła brudne talerze i przyniosła ciasto.
- Ale to
świetnie wygląda! – ożywiła się Nagore.
- A jak to
smakuje! – dodał Xabi, który już zjadł kawałek ciasta.
Kilkanaście
minut później dziewczyny rozmawiały ze sobą na balkonie i sprawach czysto
kobiecych, natomiast piłkarze o swoich, męskich sprawach. Brakowałoby im tylko cygara, by wyglądali na
prawdziwych biznesmenów.
Koło
dwudziestej drugiej goście podziękowali za wspaniałą kolację i wyszli, mówiąc że teraz muszą się
spotkać u nich. Iker pomógł sprzątnąć żonie ze stołu, a później zastał ją
opartą rękami o barierkę na balkonie. Usiadł na krześle i wziął ją na swoje kolana.
Obejmował ją w pasie i opierał głowę o jej ramię.
Nie
potrzebowali słów, by wyrazić to co teraz do siebie czują.
*półtora miesiąca później*
Siedziała w
swojej firmie, kiedy znów zaczęło ją delikatnie mdlić. Od ponad tygodnia miała
poranne mdłości i źle spała. Iker był teraz na wyjazdowym meczu w Sevilli,
jednak dzwonił prawie co chwila. Kiedy skończyła pracę, wsiadła do auta i
rozdzwonił się ponownie jej telefon.
Odebrała, widząc na wyświetlaczu zdjęcie bramkarza.
- I jak się
czujesz? – spytał troskliwym głosem.
- Marnie.
Chyba pójdę do lekarza – odpowiedziała słabym tonem.
- Idź, idź.
Jak już będziesz wiedzieć to dzwoń. Musze kończyć, zaczyna się trening. Do
usłyszenia! – rozłączyła się i włożyła komórkę do torebki. Pojechała od razu do
przychodni, w nadziei, że któryś z lekarzy ją przyjmie. Chwilę poczekała i
weszła do gabinetu. Powiedziała jej objawy, które nie dają jej spokoju, na co
lekarz miał tylko jeden wniosek.
- Jest pani
w ciąży.
Diana
szerzej otworzyła oczy. Ona w ciąży? Na to by nigdy w życiu nie wpadła.
Sądziła, ze jest z nią coś nie tak, skoro od jakiegoś czasu starała się zajść w
ciążę, a kiedy kłopoty małżeńskie się pojawiły, nie widziała już żadnej szansy
na cokolwiek.
- Dam pani
skierowanie do specjalisty i tam już pani ustali, który to tydzień. –
powiedziała lekarka. Wręczyła skierowanie i pani Casillas wyszła, wciąż
niedowierzając.
Zadzwoniła
do Ikera, jednak on nie odbierał. Wróciła do domu z kilkoma opakowaniami testów
ciążowych. Każdy zrobiła i wynik wyszedł za każdym razem ten sam.
Zrobiła
sobie kolację, kiedy zadzwonił bramkarz.
- I co? Już
coś wiadomo? – pytał Iker.
- Wiem, ale
wolę powiedzieć ci to osobiście, w cztery oczy.
- Mam się
bać?
- Nie
kochanie. – zaśmiała się i wzięła kęs kanapki.
- Dobra. W
takim razie widzimy się rano. Kocham cię.
- Ja ciebie
też - odpowiedziała i rozłączyła się.
Położyła odruchowo dłoń na swoim jeszcze płaskim brzuchu. Jak ona mogła nie
połączyć tak ważnych faktów? Spóźniający się okres, poranne mdłości… Powinny
dać jej sygnał!
__________
tadaaaam, i tak prezentuje się ostatni rozdział. Został tylko epilog!
Suodkoooooo <3
OdpowiedzUsuńIdealne zakończenie tego opowiadania, serio! Będzie mały Ikerek :D
Czekam na epilog, choć jestem smutna, bo już koniec tej historii ;)
Jeeejku *.* To jest naprawdę cudowne! Cieszę się, że im się tak ułożyło i że bobasek jest w drodze! Czekam na epilog ;*
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz piszę! :D
OdpowiedzUsuńCzasem to aż zabawne, że kobiety nie potrafią połączyć tak prostych faktów i uświadomić sobie, że są w ciąży. Diana nie wymyślała sobie niewiadomo jakich chorób, ale i tak sądzę, że część kobiet ma naturę histeryczki.
A wracając do rozdziału, to na nawet nie wiesz, jak mi smutno, że to już koniec, że zaraz nacisnę "nowszy post" i przeczytam ostatni rozdział.
Ale muszę jeszcze poprawić swój rozdział, więc już zmykam.
Pozdrawiam ;)