środa, 18 czerwca 2014

09. Now, we are together



Wróciła wcześniej z pracy by przygotować kolację. Iker jeszcze nie wrócił  z treningu, więc miała poniekąd chwile dla siebie.  Zaczęła robić masę na ciasto kakaowe, a w między czasie wstawiła wodę do zagotowania makaronu. Planowała zrobić spaghetti według przepisu swojej mamy, i które Iker uwielbiał. Ciasto w formie włożyła do piekarnika i wzięła się na robienie sosu pomidorowego. Koło piętnastej Iker wrócił, zostawiając torbę w przedpokoju.  Wszedł do kuchni i obejmując Dianę w pasie, ucałował jej policzek.
- Ale pięknie pachnie!
- To twoje ulubione spaghetti i ciasto kakaowe – odwróciła się do niego i szeroko uśmiechnęła – Posprzątasz trochę? Nie wyrobie się ze wszystkim sama.
- Jasne – ucałował jeszcze raz jej policzek i wziął się do pracy. Około siedemnastej dom wręcz cały lśnił, a Iker już był przebrany i gotowy do kolacji ze znajomymi. Diana ugotowała i pozostawiła wszystko na patelni. Zajęła łazienkę, by móc przygotować się do kolacji. Ubrała niebieską sukienkę do kolan i czarne buty na koturnie. Zrobiła delikatny makijaż i wyperfumowała się swoim ulubionym zapachem D&G.
- Ślicznie wyglądasz – do łazienki wszedł bramkarz i objął ją w pasie. Popatrzyli na siebie w odbiciu lustra i każdy z nich widział nie tak dawne czasy.  Przezwyciężyli wspólnie problemy. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Iker jako głowa rodziny poszedł otworzyć drzwi, a Diana ostatni raz ręką przejechała po sukience, w celu jej wyprostowania.  Ostatni raz rzuciła okiem na swoje odbicie i wyszła z łazienki by przywitać gości. Zaprosiła ich do salonu i udała się do kuchni, by na talerze nałożyć spaghetti.
- Pomóc ci w czymś? – do kuchni weszła Nagore.
- Nie trzeba kochana. Poradzę sobie. Idź do salonu – uśmiechnęła się Diana i już po chwili zanosiła talerze do salonu, w którym Iker już rozmawiał z Xabim i jego żoną, przy okazji nalewając czerwone wino do kieliszków.
Kiedy wszystko już ładnie pachniało na stole, pomocnik Realu Madryt wstał i spojrzał na swojego przyjaciela i żonę.
- Za was kochani, by wam się układało i było tak pięknie jak teraz – powiedział i wszyscy wypili trochę wina. Zaczęli jeść spaghetti, które wszyscy zachwalali. Później Diana sprzątnęła brudne talerze i przyniosła ciasto.
- Ale to świetnie wygląda! – ożywiła się Nagore.
- A jak to smakuje! – dodał Xabi, który już zjadł kawałek ciasta.
Kilkanaście minut później dziewczyny rozmawiały ze sobą na balkonie i sprawach czysto kobiecych, natomiast piłkarze o swoich, męskich sprawach.  Brakowałoby im tylko cygara, by wyglądali na prawdziwych biznesmenów.
Koło dwudziestej drugiej goście podziękowali za wspaniałą  kolację i wyszli, mówiąc że teraz muszą się spotkać u nich. Iker pomógł sprzątnąć żonie ze stołu, a później zastał ją opartą rękami o barierkę na balkonie. Usiadł na krześle i wziął ją na swoje kolana. Obejmował ją w pasie i opierał głowę o jej ramię.
Nie potrzebowali słów, by wyrazić to co teraz do siebie czują.

*półtora miesiąca później*

Siedziała w swojej firmie, kiedy znów zaczęło ją delikatnie mdlić. Od ponad tygodnia miała poranne mdłości i źle spała. Iker był teraz na wyjazdowym meczu w Sevilli, jednak dzwonił prawie co chwila. Kiedy skończyła pracę, wsiadła do auta i rozdzwonił się ponownie jej telefon.  Odebrała, widząc na wyświetlaczu zdjęcie bramkarza.
- I jak się czujesz? – spytał troskliwym głosem.
- Marnie. Chyba pójdę do lekarza – odpowiedziała słabym tonem.
- Idź, idź. Jak już będziesz wiedzieć to dzwoń. Musze kończyć, zaczyna się trening. Do usłyszenia! – rozłączyła się i włożyła komórkę do torebki. Pojechała od razu do przychodni, w nadziei, że któryś z lekarzy ją przyjmie. Chwilę poczekała i weszła do gabinetu. Powiedziała jej objawy, które nie dają jej spokoju, na co lekarz miał tylko jeden wniosek.
- Jest pani w ciąży.
Diana szerzej otworzyła oczy. Ona w ciąży? Na to by nigdy w życiu nie wpadła. Sądziła, ze jest z nią coś nie tak, skoro od jakiegoś czasu starała się zajść w ciążę, a kiedy kłopoty małżeńskie się pojawiły, nie widziała już żadnej szansy na cokolwiek.
- Dam pani skierowanie do specjalisty i tam już pani ustali, który to tydzień. – powiedziała lekarka. Wręczyła skierowanie i pani Casillas wyszła, wciąż niedowierzając.
Zadzwoniła do Ikera, jednak on nie odbierał. Wróciła do domu z kilkoma opakowaniami testów ciążowych. Każdy zrobiła i wynik wyszedł za każdym razem ten sam.
Zrobiła sobie kolację, kiedy zadzwonił bramkarz.
- I co? Już coś wiadomo? – pytał Iker.
- Wiem, ale wolę powiedzieć ci to osobiście, w cztery oczy.
- Mam się bać?
- Nie kochanie. – zaśmiała się i wzięła kęs kanapki.
- Dobra. W takim razie widzimy się rano. Kocham cię.
- Ja ciebie też  - odpowiedziała i rozłączyła się. Położyła odruchowo dłoń na swoim jeszcze płaskim brzuchu. Jak ona mogła nie połączyć tak ważnych faktów? Spóźniający się okres, poranne mdłości… Powinny dać jej sygnał!
__________
tadaaaam, i tak prezentuje się ostatni rozdział. Został tylko epilog!

3 komentarze:

  1. Suodkoooooo <3
    Idealne zakończenie tego opowiadania, serio! Będzie mały Ikerek :D
    Czekam na epilog, choć jestem smutna, bo już koniec tej historii ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeejku *.* To jest naprawdę cudowne! Cieszę się, że im się tak ułożyło i że bobasek jest w drodze! Czekam na epilog ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, że dopiero teraz piszę! :D
    Czasem to aż zabawne, że kobiety nie potrafią połączyć tak prostych faktów i uświadomić sobie, że są w ciąży. Diana nie wymyślała sobie niewiadomo jakich chorób, ale i tak sądzę, że część kobiet ma naturę histeryczki.
    A wracając do rozdziału, to na nawet nie wiesz, jak mi smutno, że to już koniec, że zaraz nacisnę "nowszy post" i przeczytam ostatni rozdział.
    Ale muszę jeszcze poprawić swój rozdział, więc już zmykam.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń