Dwa lata później
Wyszli z
samochodu, zakładając na nos ciemne okulary. Nie chcieli zostać zauważeni w
takim miejscu, jaką była poradnia małżeńska. Potrzebowali pomocy i każdy to już
wiedział. Prasa przypisywała im nawet, że już są rozwiedzeni. Oboje nigdy nie
sądzili, że będą w tak krytycznej sytuacji.
Kiedy
podeszli pod drzwi poradni, Iker ją wyprzedził i otworzył jej drzwi. Pomimo, że
było źle, on wciąż traktował ją jako tą
jedyną. Był cały czas dżentelmenem. Uśmiechnęła się do niego i weszła, a on
tuż za nią. Szli obok siebie, ale jak zupełnie obcy sobie ludzie. Nie trzymali
się za ręce jak kiedyś. On jej nawet nie objął w pasie.
Usiedli w
poczekalni, zdejmując okulary z nosa. Usiedli na dwóch różnych kanapach, nie
patrząc nawet na siebie. Każdy z nich zastanawiał się, co doprowadziło ich do
takiego miejsca?
Kłótnie.
Brak
zaufania.
Praca.
Nie
wytrzymywali ciągłych spięć w domu, dlatego poświęcali się pracy. On na boisku
trenował od rana do nocy, a ona w swojej firmie dekoratorskiej siedziała całymi
dniami.
Kiedyś byli
parą idealną. Teraz? Prawie nic z tego nie zostało.
Kiedy z
gabinetu wyszła para, od której aż biło miłością, spojrzeli na siebie. Oboje
pomyśleli, że też by tak chcieli.
Zostali poproszeni o wejście do środka. On przepuścił ją pierwszą i wszedł
tuż za nią, zamykając za sobą drzwi. Usiedli na kanapie, obok siebie jednak
zachowując pewien dystans od swoich ciał.
- W czym
mogę państwu pomóc? – kobieta w wieku czterdziestu ośmiu lat usiadła na swoim
fotelu i spojrzała na piłkarza i jego żonę.
- Nie
dogadujemy się tak jak kiedyś. Wciąż się kłócimy, nawet kiedy jesteśmy po za
domem – zaczął Iker, patrząc na swoją małżonkę, której dwa lata wcześniej wyznał
miłość aż do śmierci. Gdzie to wszystko się podziało?
- Rozumiem.
W takim razie, zaczynajmy od początku. Rozmawiacie ze sobą w domu? O
czymkolwiek?
Oboje
zgodnie przytaknęli. Kiedy wracali do domu pytali się jak tam u drugiego w
pracy, czy obejrzą jakiś film. Kiedy zaczynali jakiś poważniejszy temat, zwykle
kończyło się to kłótnią, trzaskaniem drzwiami i nocowaniem u przyjaciół.
-
Wychodzicie gdzieś razem? Jakieś spotkanie albo chociaż do parku?
Pokręcili
głowami. Nie potrafili ze sobą normalnie rozmawiać, a co dopiero wyjść gdzieś na
świeże powietrze.
- W takim
razie, zalecam, abyście państwo przychodzili osobno, póki co. Chciałabym
wysłuchać obu stron, bez obecności drugiej osoby. Za kilka miesięcy zobaczą państwo tego
efekty. – uśmiechnęła się do nich. Kochali się i gdzie to wszystko zniknęło?
Umówili się
na spotkania, oczywiście na te, na które mieli przyjść osobno i dostali po
zeszycie. Spojrzeli pytająco na terapeutkę.
- Zapisujcie
w nich wszystko co wam się nie podoba w zachowaniu, stylu bycia drugiej osoby.
Będziemy to omawiać i potem coś z tym robimy, dobrze?
Oboje znów
przytaknęli. Wyszli z poradni i skierowali się do auta. Oboje wsiedli i ruszyli
w drogę do domu.
- Podjedź
jeszcze do marketu. Muszę kupić parę rzeczy- poprosiła, a on przytaknął. Ona
kątem oka zerkała na niego. Tak bardzo lubiła patrzeć jak prowadzi samochód w
takim skupieniu.
Kiedy kilka
minut później zatrzymał się pod marketem, ona wysiadła i spojrzała na niego.
- Nie
pójdziesz ze mną? – spytała, schylając się.
- Nie chcę
mi się. Poczekam tu. – odpowiedział, nie zaszczycając jej nawet spojrzeniem.
- Tego w
tobie nienawidzę. Wiecznie ci się nic nie chce, wiecznie jesteś zajęty! –
wrzasnęła i czuła jak w jej oczach zbierają się łzy. – Nasze małżeństwo się
psuje, a ty nic nie robisz w tym kierunku!
- Jak nie?
Przecież pojechałem z tobą do tej poradni, czego jeszcze oczekujesz?! –
podniósł głos i zacisnął mocniej ręce na kierownicy.
- Odrobiny
zaangażowania w to wszystko. – powiedziała szeptem, ale na tyle głośno by
usłyszał. – Jedź do domu, nie chcę cię teraz widzieć – dodała i trzasnęła
drzwiami. Wytarła łzy spływające po jej policzku i szybkim krokiem udała się do
wejścia marketu.
On odjechał
z parkingu z piskiem opon. Wciąż w głowie miał jej słowa.
On się nie
angażuje w ratowanie ich małżeństwa?
Śmiechu warte.
________
a więc mamy pierwszy rozdział. Niezbyt miły ale cóż :D nie może być przecież idealnie, prawda?
Okej XD Jak tak wyglądają małżeńskie kłótnie, to ja dziękuje, wolę zostać starą panną. Powoli zaczynam rozumieć moją matematyczkę.
OdpowiedzUsuńChyba rzeczywiście między nimi źle, skoro kłócą się o takie głupoty. Przynajmniej robią jakiś krok w kierunku poprawy ;3
pozdrawiam i czekam na nowość <3
O kurde, no racja, nie za fajnie się zaczęło. Chociaż, w małżeństwach kłótnie to chleb powszedni... Czekam na kolejny ;*
OdpowiedzUsuńAż tak z nimi źle? ;/
OdpowiedzUsuńIker, wystarczy włożyć choć troszeczkę więcej siebie w to wszystko.
Mam nadzieję, że jakoś pomiędzy nimi to się wszystko ułoży :)
Czekam na dwójkę! :)