Kiedy
wróciła do mieszkania jego znowu nie było. Zaczęła rozpakowywać zakupy, myśląc
dlaczego tak źle między nimi jest?
Od dawna
domyślała się, że Iker ją zdradza. Nie było pomiędzy nimi tej chemii, która
kiedyś ich połączyła. Znalazł to coś u innej kobiety i nic na to nie mogła
poradzić. Ostatnia deska ratunku to właśnie była ta terapia małżeńska.
Zaczęła
gotować obiad, kiedy do mieszkania wszedł Iker. Nawet się z nią nie przywitał.
Zdjął buty i zamknął się w pokoju gościnnym, który od jakiegoś czasu zajmował. Zmniejszyła ogień pod gotującym się ryżem i
wycierając ręce w fartuszek, poszła do niego. Weszła, cichutko pukając w drzwi.
Widziała jak leży na łóżku z laptopem na kolanach.
- Iker,
porozmawiajmy – powiedziała łagodnym tonem, siadając na skraju materaca
przykrytego prześcieradłem i kołdrą.
Odłożył
laptopa i usiadł naprzeciwko niej.
- Nie
potrafię tak żyć. Za bardzo cię kocham, by ciągle się kłócić. Płaczę po nocach,
a ty masz to gdzieś. Nie liczysz się już ze mną ani z moimi uczuciami. Z każdym
dniem oddalamy się od siebie coraz bardziej…Powiedz mi, zdradzasz mnie? Nie
będę krzyczeć ani wyzywać. Chcę znać prawdę. Chcę wiedzieć czy ta terapia
będzie miała jakikolwiek wpływ na to wszystko. Czy naprawdę chcesz to wszystko
ratować. – powiedziała cicho, patrząc w jego brązowe tęczówki, które kiedyś
były roześmiane i szczęśliwe.
Przez
dłuższą chwilę milczał.
- Owszem,
znalazłem pewną kobietę – odpowiedział, a jej serce pękło. Spodziewała się
tego. – Ale zerwałem z nią wszelkie
kontakty. Chcę ratować nasze małżeństwo.
Nie po to się starałem ponad półtora roku o ciebie, by to wszystko
zaprzepaścić. – w pewnym sensie poczuła ulgę, ale czy teraz mogła mu ufać?
Zdradził ją.
- Rozumiem.
– pociągnęła nosem i wytarła łzę z policzka.- Za chwilę będzie obiad.
Wyszła z
jego pokoju, cicho drzwi za sobą zamykając. Wiedział jak czuła się teraz, po
wyznaniu tej bolącej prawdy. Sam czuł się z tym źle, ale jak każdy facet musiał
odreagować w jakiś sposób swoje problemy. Znalazł idealną do tego dziewczynę i
to wszystko tak samo się zaczęło sypać jak domek z kart. Nie mógł powiedzieć,
że nie kocha już Diany. Zadomowiła się w jego sercu na stałe. Były problemy między nimi, o których nie
potrafił otwarcie porozmawiać, a ona miała prawo się wkurzać i wszczynać
kłótnie.
Tak bardzo
było mu źle, że to praktycznie z jego winy wszystko co budowali dotychczas
poszło w siną dal. Zniszczył nie tylko swoje życie, ale i jej – osoby, którą
kocha, prawda?
Wyszedł z
pokoju i skierował się do kuchni, gdzie jego żona przygotowywała risotto, które
on tak uwielbiał w jej wykonaniu. Chciał do niej podejść, objął w pasie potem
przytulić i pocałować, jednak się powstrzymał. Diana dowiedziała się prawdy i z
pewnością jej by się to nie spodobało.
Usiadł przy
stole i obserwował ją. Kiedy podała do stołu, powiedziała mu smacznego i wyszła z kuchni.
- Diana, a
ty nie jesz? – zatrzymał ją w progu, a ona pokręciła głową.
- Ode
chciało mi się jeść – odpowiedziała smutnym głosem i odwróciła głowę.
- Diana, ja
przepraszam – powiedział i podszedł do niej. Złapał jej podbródek i uniósł
trochę wyżej by móc spojrzeć w jej oczy.
- Za co
przepraszasz? Za to, że przestałeś się ze mną liczyć, czy może za to, że przestałeś
kochać? A może za zdradę?
- Za
wszystko! Popełniłem błędy i żałuję tego. Zrobię wszystko co w mojej mocy by to uratować, jasne? – patrzył
jej głęboko w smutne oczy – Naprawię to. Będzie jak dawniej.
Chciał ja
przytulić jednak ona się odsunęła. Spodziewał się takiej reakcji.
- Wychodzę i
nie wiem kiedy wrócę – powiedziała i ubierając buty, wyszła z ich mieszkania,
które razem wybrali i kupili.
Czuł się
paskudnie. Nie mógł nawet przytulić własnej żony, przez głupotę jaką zrobił.
Jest ich
dwoje więc każdy powinien się nawzajem wspierać, a on? On ukrywał wszystko w
sobie i doprowadził do takiego obrotu sytuacji.
Chciał
zadzwonić do byłej kochanki, ale nie potrafił.
Miał ratować małżeństwo i musiał odmówić sobie takiej przyjemności. To
on miał zacząć naprawiać ich życie, od siebie samego. Głośno westchnął i wrócił
do kuchni, samotnie jedząc risotto swojej żony.
________
Wiecie co? Lubię to opowiadanie, pomimo, że nieco zepsułam swoją pierwotną koncepcję to i tak je lubię.
Bo jest tu Casillas, jakiego nie znamy :)
szkoda, że jest tu Was tak mało ;c
szkoda, że jest tu Was tak mało ;c
Powiedz że jego kochanka nie miała na imię Sara. Proszę.
OdpowiedzUsuńCarbonero to wysłanniczka piekieł i jeżeli to naprawdę ona, to okropnie tutaj jeszcze namiesza.
Proszę, powiedz że to nie ona XD
ale ja męczę...
Fajny rozdział, podobają mi sie strasznie te przemyślenia Ikera. Rzeczywiście takiego to go jeszcze nikt nie zna! :D
Pozdrawiam i czekam na nowy.
O kurde, dzieje się. Niby szczęśliwe małżeństwo, ale Iker... rzeczywiście nie znamy go takiego. A mogło się wydawać, że jest taki kochający i wierny... a tu niespodzianka. Czekam na kolejny ;*
OdpowiedzUsuńPS. Zapraszam na prolog: http://una-obsesion.blogspot.com/
Iker i kochanka! O niebiosa, wstydźcie się za swojego niedobrego El Santo!
OdpowiedzUsuńPosypało się u nich, faktycznie i na dodatek Diana dowiedziała się o zdradzie!
Będzie źle, ale miejmy nadzieję, że z czasem się polepszy!
Czekam na kolejny rozdział!
Nie poznaje Ikera, nie wydawał się być taki a tu takie coś ;(
OdpowiedzUsuńDianie teraz na pewno nie jest łatwo ;c Współczuje jej, ale mam nadzieję że ta terapia im pomoże i że Iker w końcu zawalczy o swoją żonę :*
Czekam na kolejny rozdział ;*