Następnego
dnia z rana zjawiła się w poradni. Nie wróciła do domu, a ubrania wzięła od
swojej przyjaciółki u której nocowała. Nie potrafiła wrócić do mieszkania, w
którym był on. Osoba, którą kochała ale jednocześnie nienawidziła za zdradę.
Przyjechała swoim samochodem z którego po dłuższej chwili zastanowienia wyszła.
Szpilki stukały po ulicy kiedy szła w stronę wejścia. Wyglądała na pewną siebie
kobietę o silnej woli i marzeniach, udanym małżeństwie i dobrze prosperującej
firmie. Tylko jedno nie zgadzało się w
tym – udane małżeństwo.
Z początku
na pewno takie było, ale teraz? Po tym jak się dowiedziała, że mąż ją zdradza?
Weszła do
gabinetu, rozpinając na dwa guziki swój sweterek.
- Jak się
pani dzisiaj czuje? – zapytała terapeutka, której imienia nie zapamiętała
Diana.
- A jak może
się czuć zdradzona kobieta? – spojrzała na nią i momentalnie jej oczy się
zaszkliły.
- To musi
być trudne dla pani…Ale niech pani opowie o wszystkim i o uczuciach. –
poprosiła. Diana przytaknęła i zaczęła lekko drżącym głosem.
- Wczoraj po
kolejnej małej kłótni, zebrałam się w sobie i powiedziałam co mi się u niego
nie podoba. Powiedziałam mu, że czuje się źle, że nie liczy się z moimi
uczuciami i ze mną samą. Spytałam się czy mnie zdradza, potwierdził. Ale dodał,
że zerwał z nią kontakty i chce ze mną ratować to małżeństwo.
Kiedy się
dowiedziałam, że była jakaś inna, poczułam jak moje serce pęka. Brzuch mnie
rozbolał i po prostu się rozpłakałam w kuchni. Zastanawiałam się, dlaczego
zaczął mnie zdradzać? – nerwowo gniotła chusteczkę, którą wyjęła z torebki -
Poczułam się winna, bo widocznie nie dawałam mu tego czego chciał. Zaczęłam się
w myślach obwiniać. Coś musiałam przeoczyć w naszym małżeństwie, że nie poczuł
się wystarczająco dobrze. Kiedy uciekał z domu, ode mnie, po kłótniach, również
płakałam. On jest typem, który nie mówi o swoich uczuciach. Jest
taki bardziej skryty pod tym względem, ja natomiast jestem jego
przeciwieństwem. Mówię otwarcie o tym co mi nie pasuje.
- I z tego
brały się wasze kłótnie? – spytała kobieta, a Diana przytaknęła.
- Obwiniałam
go choć sama nie byłam lepsza. Nie potrafił mnie zrozumieć w niektórych
sytuacjach i to bolało mnie najbardziej.
Uważał, że powinnam go wspierać w trudnych chwilach. Robiłam to, ale nie
działało to w drugą stronę. Kiedy ja miałam kiepski dzień, nie zapytał się czy
zrobić mi herbaty, czy nawet głupią kąpiel! Nic, zero zainteresowania. – wytarła pojedynczą łzę spod oka. Nie
sądziła, że będzie musiała się zwierzać komuś obcemu ze swoich problemów, po to
by uratować małżeństwo, ale nie widziała innego wyjścia. Musiała to zrobić,
przemóc się i otwarcie rozmawiać z kim kogo nie znała.
- Czyli
oczekujesz od niego też jakiegoś wsparcia, zainteresowania?
- Tak.
Potrzebuję tego. To oznacza, że jest się dla kogoś bardzo ważnym. Przed ślubem
o to dbał. Dzwonił prawie co chwilę, mówił, że tęskni. Kiedy wracałam zmęczona
z pracy, robił mi masaż pleców i stóp. Po ślubie też tak było ale nie
długo. – głośno westchnęła. Tak bardzo
chciała wrócić do tamtego okresu czasu.
- Na dziś
skończymy. Jutro widzę się z pani mężem. Kiedy pani wróci do domu, niech mu
pani powie o tym czego oczekuje od niego. Po każdej rozmowie ze mną,
rozmawiajcie o tym w domu. Usiądźcie przy stole, przy winie i rozmawiajcie.
Rozmowa to podstawowa rzecz. – powiedziała terapeutka.
Diana się
uśmiechnęła blado i podziękowała za sesję. Na sercu zrobiło jej się lżej. Czuła
jakby zrobiła krok w przód do lepszego życia.
Wyszła z
gabinetu i spojrzała na drzwi.
- Margarett
de la Marra. – przeczytała napis na drzwiach, zanim wyszła z poradni. Umówiła
się na kolejną sesję u terapeutki i wyszła, zakładając na nos ciemne, duże
okulary. Pogoda była dość ładna, a na dworze było coraz cieplej. Przypomniały
jej się dnie, które spędzała z Ikerem na
długich spacerach, oraz wieczory, które spędzali obrzeżach miasta by pobyć ze
sobą razem w ciszy i spokoju.
Wsiadła do
samochodu i mając otwarte drzwi, wyjęła z torebki paczkę papierosów. Wzięła
jednego do ust i zapaliła. Paliła niezbyt często. Czasem tego po prostu
potrzebowała. Kiedy skończyła, wyrzuciła niedopałek i zamknęła drzwi. Chciała
odpalić samochód, jednak silnik nie zaskakiwał. Znów jej auto odmówiło
posłuszeństwa. Wybrała numer Ikera, mając nadzieję, że jeszcze nie jest na
treningu.
- Halo? –
odebrał, zaspanym głosem.
- Iker,
samochód mi nawalił –powiedziała i chodziło nerwowo po parkingu, stukając
swoimi obcasami.
- Znowu nie
chce ci odpalić? – spytał, wzdychając.
- Tak.
- Gdzie
jesteś?
- Pod
poradnią.
- Czekaj
tam, zaraz będę – rozłączył się, a Diana usiadła na miejscu kierowcy, mając
nogi po za samochodem.
Kiedy
przyjechał swoim samochodem pod poradnię i wyszedł z samochodu. Zauważył Dianę
będącą w znacznie lepszym humorze. Terapia małżeńska działa, a to klucz do
naprawienia wszystkiego, co się między nimi posypało.
- Za chwilę
powinna przyjechać laweta. Oddamy ten samochód do naprawy, a jak nic tam nie
zrobią to kupimy nowy. – powiedział, podchodząc do niej.
-
Korzystając z okazji, że oboje tu jesteśmy, czekając na lawetę… Porozmawiamy? –
zaproponowała a on się zgodził. Przykucnął przy niej, opierając się dłonią o
jej kolano.
- Pani
Margarett kazała mi mówić, o moich oczekiwaniach w stosunku do ciebie. Tobie też to
powie, jak zakończysz rozmowę z nią. Tak więc… - wzięła głęboki wdech i
kontynuowała – Chcę by było jak dawniej. Chcę byś interesował się mną i nawet spytał
się jak mi poszło w pracy. Kiedy tak robiłeś, pamiętasz? – spojrzała na niego,
a on przytaknął – Żebyś mnie wspierał, tak jak ja ciebie wspierałam podczas
trudnych lub przegranych meczy. Nie wiem dlaczego przestałeś robić te rzeczy,
ale to nie ważne. Zacznij je stosować na nowo – po raz pierwszy od bardzo dawna
ujęła w swoje dłonie jego twarz. Tak bardzo mu brakowało jej dotyku.
- Postaram
się – odpowiedział na jej słowa i wstał. – Przyjechała już pomoc drogowa,
wysiadaj – wyciągnął do niej dłoń i pomógł jej wysiąść z auta. Oddała kluczyki
kierowcy, a Iker rozmawiał z nim, gdzie ma zawieść samochód do naprawy.
Uścisnęli sobie dłonie i każdy pojechał w swoją stronę.
- Iker-
zaczęła Diana. On zerknął na nią i zmienił bieg – Mamy jakieś wino w domu? – piłkarz
przytaknął.
- Chciałam
dziś zrobić taki wieczór we dwoje. – uśmiechnęła się do niego, znów po raz
pierwszy od bardzo dawna.
- Dziś to
chyba nie bardzo. Jutro mam mecz… - zaznaczył bramkarz.
- Ah tak,
zapomniałam. To przesuniemy to. – spojrzała za okno i patrzyła na szczęśliwe
pary. Kiedyś i oni należeli do takich.
Kiedy
zatrzymał się pod jej firmą, ona chciała już wysiadać, jednak piłkarz zatrzymał
ją, chwytając za dłoń.
- Przygotuję
dziś kolację – powiedział lekko się uśmiechając. Diana na nowo rozpromieniała.
Poczuła się
jak dawniej. – I będę po ciebie tak jak zawsze.
Pożegnali
się i on dopiero odjechał, kiedy jego żona zniknęła w wejściu do budynku.
Nie
potrafiła skupić się na pracy i urządzić mieszkania samotnie wychowującej
dziecko matce. Przeprosiła kobietę i zapewniła, że zajmie się tym jutro. Kiedy
skończyła porządkować projekty, postanowiła zrobić Ikerowi niespodziankę.
Wyjdzie wcześniej z firmy i ewentualnie pomoże mu w końcowej fazie kolacji.
Wzięła torebkę i zgasiła światło w swoim pokoju. Zamówiła taksówkę, która w
kilka minut pojawiła się pod budynkiem firmy. Wsiadła i podała adres kierowcy.
Była
niebywale szczęśliwa. Cała jej nienawiść do bramkarza Realu Madryt uleciała
gdzieś razem z uczuciami, które powiedziała ich terapeutce.
Zapłaciła
kierowcy za podwózkę i skierowała się do ich mieszkania. Chciała już wyjąć
klucze, jednak zobaczyła, że drzwi są lekko uchylone. Przez jej myśli przebiegło
kilka czarnych scenariuszy. Weszła do mieszkania i w korytarzu zobaczyła
swojego męża całującego się z inną kobietą. Łzy szybko pojawiły się w jej
oczach i kiedy trzasnęła drzwiami, Iker odskoczył od swojej kochanki i krzyczał
za Dianą.
- I co ty
narobiła?! – wrzasnął do dziewczyny wciąż stojącej w korytarzu. – Miałem
ratować swoje małżeństwo! Wynoś się i nigdy nie wracaj!
- Jeszcze
będziesz prosił byśmy się spotkali – powiedziała czarnowłosa dziewczyna i
wyszła z mieszkania w pełni zadowolona ze swojego czynu.
Iker usiadł
w salonie, opierając twarz o dłonie. Znów wszystko zniszczył.
Wielokrotnie
próbował się dodzwonić do swojej żony, lecz bez skutku. Postanowił pojechać do
jej przyjaciółki. Tylko tam mogła się schronić.
Na koszulkę
ubrał tylko skórę i biorąc kluczyki z szafki w przedpokoju, wybiegł z domu.
Jechał
bardzo szybko i miał szczęście, że nie było w pobliżu policji. Z pewnością by
dostał mandat, a autograf dla dzieci by nie wystarczył, by udobruchać policjantów, żeby nie robili afery.
Kiedy zjawił
się pod domem Violett, zapukał głośno.
Otworzyła mu
przyjaciółka jego żony, niezbyt mile do niego nastawiona.
-Czego tu
jeszcze szukasz? Skończyłeś zabawiać się z kochanką i teraz postanowiłeś być
idealnym mężem i przyjechać po żonę? – powiedziała zryźliwie.
- Jest
Diana? Muszę z nią porozmawiać!
- Jest, ale
nie chce z tobą rozmawiać. Miałam cię za naprawdę porządnego faceta, Iker. –
skończyła i zamknęła za sobą drzwi.
________
Postanowiłam połączyć trzeci rozdział z czwartym. Sama trójka jakaś krótka była. Długo mnie nie było, więc to dodatkowa rekompensata :)
Buziaczki :*
Taka rekompensata się podoba ^^
OdpowiedzUsuńLekko zdziwiła mnie ta scena, gdzie Iker całował się z tą laską w mieszkaniu! Głupio, bo w końcu mieli to wszystko ratować! Czyżby ta lampucera chciała im w tym przeszkodzić?
Czekam na kolejny rozdział!
No powiem Ci, że czytając rozdział miałam złe przeczucia. Iker był taki wyobcowany i jakiś dziwny, ale teraz już wiem czemu. Drań całował się z jakąś cizią! Jest na tyle podły by przyjmować ją w mieszkaniu? Ja rozumiem, że to może i ona się na niego rzuciła, ale hola hola, on wcale nie spieszył się, by przerywać pocałunek. Dopiero wejście Diany zmusiło go do tego. Może jestem dość sceptycznie do niego nastawiona, ale strasznie mnie irytuje :P Albo go jakoś zmień, albo spraw by był jeszcze gorszy :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :-)
Boże, kocham Ikera całym serduchem, ale denerwuje mnie tu! jest podły w stosunku do Diany, a ona powinna uciekać od niego, ajk najdalej, jednak łatwo się mówi, bo ona go w końcu kocha. Przeczuwam, że będzie jeszcze gorzej. Czekam na kolejny ;*
OdpowiedzUsuń