środa, 28 maja 2014

06. Sometimes, we don't know everything about us.



Wrócił do domu bardzo zadowolony. Diany jeszcze nie było, więc postanowił po nią pojechać do pracy. Zostawił torbę w przedpokoju i wyszedł z mieszkania. W kilka minut przyjechał pod biuro swojej żony. Zamknął auto i wszedł do firmy. Przywitał się z pracownikami, po czym udał się do pomieszczenia, gdzie była jego żona. Wszedł, zamknął za sobą drzwi, a ona wyłoniła się zza ekranu swojego laptopa.
- Mam wolne od poniedziałku – powiedział, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Zaczną wszystko od nowa.
- Ja do końca tygodnia uporam się z dużym zamówieniem i też będę mieć wolne – odpowiedziała i spojrzała mu prosto w oczy.
- To na pewno nie zrobisz tego dziś. Zabieram się, a raczej porywam. Pojedziemy coś zjeść a potem udamy się po auto dla ciebie.  Tamtego nie da się już uratować. – podszedł do niej i pocałował w usta, za którymi tak bardzo tęsknił. Zaśmiała się. Wyłączyła laptopa i wyszła ze swojego pokoju, trzymając rękę Ikera. Byli szczęśliwi i to dało się odczuć. Swojej sekretarce przekazała, co ma mówić, jakby ktoś dzwonił. Dziewczyna przytaknęła i Diana wraz ze swoim mężem opuścili firmę.
Wsiedli do jego auta i pojechali do restauracji w samym centrum Madrytu. Pomimo, że znajdowała się w dość ruchliwej części miasta, Iker miał spokój od swoich fanów. Restauracja była jedną z najlepszych i dbali o swoich najdroższych klientów, by czuli się tu jak najlepiej. Zamówili obiad, kiedy usłyszeli dźwięk aparatu. Nie zrobili z tego afery. Diana przywykła do tego czy tego chciała czy też nie. Musiała pogodzić się z tym, że jej mąż jest najlepszym bramkarzem w jednym z najlepszych klubów na świecie, a co się z tym wiąże – jest także osobą publiczną.
- Czuję jakbyśmy zakochiwali się w sobie na nowo – powiedziała, wpatrując się w jego oczy, które się tak bardzo jej podobały i pociągały. Od zawsze.
- Mam to samo – zaśmiał się, dotykając jej dłoni.
Zjedli obiad i wyszli z restauracji wciąż trzymając się za ręce. Pojechali do dilera aut i wybierali samochód dla Diany. Szukali czegoś małego, w sam raz dla potrzeb brunetki. Uparła się na Opla Corsę i Iker nie zdołał jej przekonać. Kupili auto i Diana zasiadła za kierownicą swojego nowego samochody. Iker jechał za nią i oboje dojechali na parking swojego apartamentowca, w którym wspólnie mieszkali od dwóch lat.


Ten tydzień prawie minął tak szybko, jak z bicza strzelił. Nadeszła niedziela i pora pakowania się na podróż do Wenecji. Oboje byli szczęśliwi w głębi serca, że wyrwą się od codzienności, jednak mieli obawy, że znów zaczną się kłócić, że najzwyczajniej w świecie będą mieli siebie dość. Obserwował ją w progu drzwi, jak krząta się po sypialni i przekopuje wręcz szafę w poszukiwaniu odpowiednich ubrań do Wenecji. Jej niezdecydowanie wywoływało na jego twarzy szeroki uśmiech.
- Może weźmiesz tą sukienkę, którą ci kiedyś kupiłem? – Iker wszedł do środka i stanął przed nią – Ma być ciepło, więc będzie idealna.
- Masz rację – odpowiedziała i wyjęła z szafy przewiewną, beżową sukienkę w kwiaty. Kiedyś lubiła w niej chodzić. Złożyła ją i wpakowała jeszcze kilka ubrań, butów i kosmetyków. Chciała zapiąć torbę, jednak nie dała rady. Usiadła zrezygnowana na łóżku, a bramkarz zapiął ją bez najmniejszego problemu.
- Nie wiem jak ty to robisz – uśmiechnęła się do niego, odwracając głowę w jego stronę. Stał oparty o bok szafy, z rękami założonymi na wysokości klatki piersiowej.
-Ma się tą magiczną moc w rękach – poruszał zabawnie brwiami i wyszedł z sypialni, kierując się do salonu.
Zaczynała mieć obawy co to tego wyjazdu. Coraz więcej myślała, o tym co się tam stanie. Czy będzie lepiej, czy może jeszcze gorzej?
Czy wciąż chcą być razem, czy może próby ratowania tego małżeństwa są bezsensowne?
Przebrała się w piżamę, umyła i położyła się do łóżka, plecami do drzwi. Od kilku dni oboje czuli coś dziwnego w okolicach swoich serc. Ten dziwny strach…
Ponownie nie rozmawiali ze sobą normalnie, jak dzień czy dwa po pierwszej sesji w poradni małżeńskiej. Znów mieli problem z komunikowaniem się i mówieniem o swoich odczuciach, uczuciach i zachowaniu drugiego.

Skoro świt oboje wstali i wyszykowali się. Wezwali taksówkę i z bagażami pojechali na lotnisko w Madrycie. Zerkali na siebie co chwila, jednak żadne nie miało odwagi się odezwać. Było źle ale nie najgorzej. Nadali bagaże i czekali. Niedługo po tym zostali wezwani na pokład samolotu. Po ostatniej kontroli biletowej, wsiedli do samolotu i zapięli pasy na nakaz stewardessy. Kiedy zaczęli kołować na płycie lotniska, Diana odruchowo złapała rękę swojego męża. Spojrzał na nią pełen spokoju. Bała się latać i on to doskonale wiedział. Ale od tego był on. By ją wspierać. Ucałował jej skroń i odwzajemnił uścisk.
_______
Może uznacie to, że taka nagła zmiana, bo na początku się w sobie zakochują, potem oddalają…ale tak ma być! Trzeba ciut pomieszać i wszystko na raz zrobić, haha :)
Przepraszam za opóźnienie, ale zwalę wszystko na lenistwo :)

3 komentarze:

  1. Ma być u nich pięknie! Życzę sobie tego :)
    Czekam na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. A mi sie podoba to ich odrzucanie sie, zakochanie, potem znów odrzucenie... Wprowadza napięcie :)
    Czekam na następny rozdział i również przepraszam za moją długą nieobecność.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze bardzo ciekawie ;* mam nadzieję, że mimo tylu problemów, odrzuceń itp an końcu będą razem... znów. Bardzo spodobała mi się reakcja Ikera, kiedy byli w samolocie. Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń