Wrócił do
domu bardzo zadowolony. Diany jeszcze nie było, więc postanowił po nią pojechać
do pracy. Zostawił torbę w przedpokoju i wyszedł z mieszkania. W kilka minut
przyjechał pod biuro swojej żony. Zamknął auto i wszedł do firmy. Przywitał się
z pracownikami, po czym udał się do pomieszczenia, gdzie była jego żona.
Wszedł, zamknął za sobą drzwi, a ona wyłoniła się zza ekranu swojego laptopa.
- Mam wolne
od poniedziałku – powiedział, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Zaczną
wszystko od nowa.
- Ja do końca
tygodnia uporam się z dużym zamówieniem i też będę mieć wolne – odpowiedziała i
spojrzała mu prosto w oczy.
- To na
pewno nie zrobisz tego dziś. Zabieram się, a raczej porywam. Pojedziemy coś
zjeść a potem udamy się po auto dla ciebie.
Tamtego nie da się już uratować. – podszedł do niej i pocałował w usta,
za którymi tak bardzo tęsknił. Zaśmiała się. Wyłączyła laptopa i wyszła ze
swojego pokoju, trzymając rękę Ikera. Byli szczęśliwi i to dało się odczuć.
Swojej sekretarce przekazała, co ma mówić, jakby ktoś dzwonił. Dziewczyna
przytaknęła i Diana wraz ze swoim mężem opuścili firmę.
Wsiedli do
jego auta i pojechali do restauracji w samym centrum Madrytu. Pomimo, że
znajdowała się w dość ruchliwej części miasta, Iker miał spokój od swoich
fanów. Restauracja była jedną z najlepszych i dbali o swoich najdroższych
klientów, by czuli się tu jak najlepiej. Zamówili obiad, kiedy usłyszeli dźwięk
aparatu. Nie zrobili z tego afery. Diana przywykła do tego czy tego chciała czy
też nie. Musiała pogodzić się z tym, że jej mąż jest najlepszym bramkarzem w
jednym z najlepszych klubów na świecie, a co się z tym wiąże – jest także osobą
publiczną.
- Czuję
jakbyśmy zakochiwali się w sobie na nowo – powiedziała, wpatrując się w jego
oczy, które się tak bardzo jej podobały i pociągały. Od zawsze.
- Mam to
samo – zaśmiał się, dotykając jej dłoni.
Zjedli obiad
i wyszli z restauracji wciąż trzymając się za ręce. Pojechali do dilera aut i
wybierali samochód dla Diany. Szukali czegoś małego, w sam raz dla potrzeb
brunetki. Uparła się na Opla Corsę i Iker nie zdołał jej przekonać. Kupili auto
i Diana zasiadła za kierownicą swojego nowego samochody. Iker jechał za nią i
oboje dojechali na parking swojego apartamentowca, w którym wspólnie mieszkali
od dwóch lat.
Ten tydzień
prawie minął tak szybko, jak z bicza strzelił. Nadeszła niedziela i pora
pakowania się na podróż do Wenecji. Oboje byli szczęśliwi w głębi serca, że
wyrwą się od codzienności, jednak mieli obawy, że znów zaczną się kłócić, że
najzwyczajniej w świecie będą mieli siebie dość. Obserwował ją w progu drzwi,
jak krząta się po sypialni i przekopuje wręcz szafę w poszukiwaniu odpowiednich
ubrań do Wenecji. Jej niezdecydowanie wywoływało na jego twarzy szeroki
uśmiech.
- Może
weźmiesz tą sukienkę, którą ci kiedyś kupiłem? – Iker wszedł do środka i stanął
przed nią – Ma być ciepło, więc będzie idealna.
- Masz rację
– odpowiedziała i wyjęła z szafy przewiewną, beżową sukienkę w kwiaty. Kiedyś
lubiła w niej chodzić. Złożyła ją i wpakowała jeszcze kilka ubrań, butów i kosmetyków.
Chciała zapiąć torbę, jednak nie dała rady. Usiadła zrezygnowana na łóżku, a
bramkarz zapiął ją bez najmniejszego problemu.
- Nie wiem
jak ty to robisz – uśmiechnęła się do niego, odwracając głowę w jego stronę.
Stał oparty o bok szafy, z rękami założonymi na wysokości klatki piersiowej.
-Ma się tą
magiczną moc w rękach – poruszał zabawnie brwiami i wyszedł z sypialni,
kierując się do salonu.
Zaczynała
mieć obawy co to tego wyjazdu. Coraz więcej myślała, o tym co się tam stanie.
Czy będzie lepiej, czy może jeszcze gorzej?
Czy wciąż
chcą być razem, czy może próby ratowania tego małżeństwa są bezsensowne?
Przebrała
się w piżamę, umyła i położyła się do łóżka, plecami do drzwi. Od kilku dni
oboje czuli coś dziwnego w okolicach swoich serc. Ten dziwny strach…
Ponownie nie
rozmawiali ze sobą normalnie, jak dzień czy dwa po pierwszej sesji w poradni
małżeńskiej. Znów mieli problem z komunikowaniem się i mówieniem o swoich
odczuciach, uczuciach i zachowaniu drugiego.
Skoro świt
oboje wstali i wyszykowali się. Wezwali taksówkę i z bagażami pojechali na
lotnisko w Madrycie. Zerkali na siebie co chwila, jednak żadne nie miało odwagi
się odezwać. Było źle ale nie najgorzej. Nadali bagaże i czekali. Niedługo po
tym zostali wezwani na pokład samolotu. Po ostatniej kontroli biletowej,
wsiedli do samolotu i zapięli pasy na nakaz stewardessy. Kiedy zaczęli kołować
na płycie lotniska, Diana odruchowo złapała rękę swojego męża. Spojrzał na nią
pełen spokoju. Bała się latać i on to doskonale wiedział. Ale od tego był on.
By ją wspierać. Ucałował jej skroń i odwzajemnił uścisk.
_______
Może uznacie
to, że taka nagła zmiana, bo na początku się w sobie zakochują, potem
oddalają…ale tak ma być! Trzeba ciut pomieszać i wszystko na raz zrobić, haha :)
Przepraszam za opóźnienie, ale zwalę wszystko na lenistwo :)
Ma być u nich pięknie! Życzę sobie tego :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział!
A mi sie podoba to ich odrzucanie sie, zakochanie, potem znów odrzucenie... Wprowadza napięcie :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział i również przepraszam za moją długą nieobecność.
Pozdrawiam ;*
Jak zawsze bardzo ciekawie ;* mam nadzieję, że mimo tylu problemów, odrzuceń itp an końcu będą razem... znów. Bardzo spodobała mi się reakcja Ikera, kiedy byli w samolocie. Czekam na kolejny ;*
OdpowiedzUsuń